Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

Sankcja Kredytu Darmowego. O co w tym wszystkim chodzi? Co musisz wiedzieć i dlaczego nie wiedzą tego sądy?
Jeszcze dobrze nie opadł kurz po batalii z tzw. kredytami frankowymi, a na pole bitwy wkracza kolejny wróg publiczny czyli Sankcja Kredytu Darmowego (dalej: SKD).
W wielu publikacjach pojawiających się w przestrzeni medialnej (internet z pewnych względów góruje nad pozostałymi mediami w taki czy inny sposób powiązanymi partykularnymi interesami innych osób lub instytucji) pojawia się przekaz, iż oto kredytobiorcy, tym razem złotowi (złotówkowicze), stanęli przed wizją uzyskania również i dla nich rozwiązania ich problemu związanego z nadmiernymi kosztami posiadanego kredytu/pożyczki. Ewidentnie obecny trend jest taki, że i oni, zaraz po frankowiczach, mogą domagać się ustalenia, że ich zobowiązanie finansowe względem banku (lub innego podmiotu udzielającego kredyt lub pożyczkę) może zostać uznane za objęte SKD. Będzie to skutkować brakiem konieczności spłaty kosztów w tym odsetek i prowizji, które przecież znacząco zwiększają wysokość długu.
Perspektywa jest faktycznie mocno obiecująca, a obraz spłaty wyłącznie tego co bank lub inna instytucja wypłaciła, powodować może szybsze bicie serca kredytobiorcy/pożyczkobiorcy. Przecież w istocie SKD sprowadza się do otrzymania kredytu/pożyczki darmowego/darmowej, co stanowi wyjątkowo atrakcyjne rozwiązanie. Skoro tak, to dlaczego nie ruszyć sprawy, nie zająć się tematem i uniknąć w prosty (?) sposób zapłaty nierzadko kilkunasto lub nawet kilkudziesięciotysięcznego wynagrodzenia banku? W głowie oczywiście momentalnie zapala się lampka sygnalizująca potencjalne zagrożenia w tym:
– Czy prawo faktycznie stoi po mojej stronie?
– Czy Sąd zastosuje w mojej sprawie przepisy pozwalające skorzystać z SKD? Przecież są wyroki oddalające powództwa w tego rodzaju sprawach.
– Czy bank nie zdenerwuje się moim kwestionowaniem umowy i czy zaraz nie będzie chciał ode mnie spłaty całości pozostałego do zapłaty zobowiązania?
– Czy moja umowa w ogóle nadaje się do wzruszenia i czy to się w ogóle opłaci?
Wreszcie:
– Czy to przypadkiem nie wyłudzenie przeze mnie pieniędzy należnych bankowi?
Są to naturalne wątpliwości, które pojawiają się w głowach kredytobiorców (codziennie spotykam się w ramach mojego życia zawodowego z tego rodzaju pytaniami i rozterkami ludzi, którzy się do mnie zgłaszają) i w tym artykule postaram się chociaż zarysować swój pogląd na to wszystko w oparciu o moje doświadczenie zawodowe zarówno w kontaktach z instytucjami finansowymi jak i na salach rozpraw, gdzie przyszło mi stawać w obronie kredytobiorców i pożyczkobiorców.
Podstawy prawne SKD
W opisie tego czym jest SKD, wyjść należy od niespecjalnie ciekawej dla Państwa i atrakcyjnej czytelniczo kwestii związanej z przepisami prawa obecnie obowiązującymi w Polsce i intencją, która legła u podstaw ich wdrożenia w polski porządek prawny. Obiecuję jednak, że potem będzie już tylko ciekawiej.
Zatem, zasadniczo podstawę ewentualnych roszczeń kredyto lub pożyczkobiorcy w stosunku do banku (lub innego podmiotu finansowego) stanowi ustawa z dnia 12 maja 2011 r. o kredycie konsumenckim (Dalej: Ustawa). Ustawa ta jest pokłosiem implementacji (wprowadzenia do polskiego porządku prawnego) przepisów Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/48/WE z dn. 23 kwietnia 2008 r. w sprawie umów o kredyt konsumencki. Istota w.w. Dyrektywy sprowadza się do poszerzenia ochrony konsumentów, jako strony słabszej w relacjach z instytucjami finansowymi, przed nieuczciwymi lub wprowadzającymi w błąd praktykami.
Art. 23 Dyrektywy, który stanowi podstawę SKD obowiązującą w Polsce stanowi:
Państwa członkowskie ustanawiają przepisy dotyczące sankcji mających zastosowanie w przypadku naruszenia przepisów krajowych przyjętych zgodnie z niniejszą dyrektywą i podejmują wszelkie niezbędne działania w celu zapewnienia stosowania tych sankcji. Przewidziane sankcje muszą być skuteczne, proporcjonalne i odstraszające.
Zatem przepis ten dał pewną swobodę państwom członkowskim Unii Europejskiej w kreowaniu skutków naruszenia przez instytucje finansowe praw konsumentów, w tym przede wszystkim pozbawieniu tych instytucji prawa do odsetek i innych kosztów.
Polska przyjęła model stosowany w większości krajów członkowskich wprowadzając art 45 w.w. Ustawy, zgodnie z którym:
W przypadku naruszenia przez kredytodawcę (przyp. aut. przepisów Ustawy) konsument, po złożeniu kredytodawcy pisemnego oświadczenia, zwraca kredyt bez odsetek i innych kosztów kredytu należnych kredytodawcy w terminie i w sposób ustalony w umowie.
Ustawa nakłada na instytucje finansowe udzielające kredytów lub pożyczek na rzecz konsumentów liczne obowiązki w zakresie zarówno formy umowy (pisemna), jak i informacji, jakie powinny zostać zamieszczone w umowie. Nie wdając się w szczegóły zakładam, że wyjątkowo nurzące dla Państwa, sprowadzę te obowiązki do stwierdzenia, że umowa stosowana w relacjach z konsumentami winna być dla nich przejrzysta i zrozumiała nie tylko z gramatycznego punktu widzenia lecz również i konsekwencji ekonomicznych jakie niosą poszczególne postanowienia umowne w tym przede wszystkim określające wysokość odsetek i sposób naliczania odsetek, wysokości udzielonego kredytu lub pożyczki, czy okresu spłaty.
Tak więc jeżeli umowa albo w ogóle nie określa tego w jakiej wysokości będzie udzielony kredyt wraz z pozostałymi kosztami czy okresu na jaki został kredyt udzielony (lub pożyczka) albo określa to w sposób nadmiernie zawiły, nie pozwalający precyzyjnie określić kryteriów ustalania przez bank kosztów jemu należnych, to pozwala to na możliwość skorzystania z dobrodziejstw SKD.
Termin
Dobrze, przebrnęliśmy przez wykładową część tego artykułu i obecnie jesteśmy w stanie skoncentrować się na realiach.
W pierwszej kolejności muszę uczulić na obowiązujący w Ustawie termin, w którym można będzie domagać się SKD. Jest on zasadniczo prosty i wydawałoby się czytelny bowiem został określony jako termin 1 roku od wykonania umowy.
Hmmm, od wykonania czyli od kiedy?
Umowa kredytu lub pożyczki jest tzw. Umową dwustronnie zobowiązującą bowiem z jednej strony obowiązek dotyczy wypłaty określonych środków pieniężnych, z drugiej spłaty tejże kwoty wraz z pozostałymi kosztami w określonym czasie. Tak więc wykonanie umowy zwykle będzie miało miejsce wraz z ostatnią ratą należną bankowi. Oczywiście ostatnia rata to nie zawsze ta określona w harmonogramie bowiem może w między czasie dojść do przedterminowej spłaty np. poprzez nadpłatę. Dlatego też dla lepszego zrozumienia posłużyłem się terminem „ostatniej raty należnej” bankowi. Wtedy następuje całkowita spłata i z tym dniem należy uznać umowę za wykonaną.
Zatem jeżeli spłaciliście Państwo w całości kredyt lub pożyczkę to będziecie mogli skorzystać z SKD jeżeli w czasie jednego roku od zapłaty ostatniej raty, złożycie swojemu bankowi (lub innej instytucji finansowej) oświadczenie o skorzystaniu z SKD.
Oczywiście termin ten dotyczyć będzie WYŁĄCZNIE już spłaconych kredytów lub pożyczek i nie obejmuje umów aktywnych, gdzie kredytobiorca będzie mógł złożyć owo oświadczenie w każdym czasie, aż do upływu roku od zapłaty ostatniej raty.
Co jeżeli Sąd przyjmie inną interpretację wskazanego terminu i np. uzna, że wykonanie umowy nastąpiło z dniem wypłacenia przez bank środków?
Tego rodzaju rozstrzygnięcia niestety miały miejsce w przestrzeni publicznej i w takiej sytuacji nie pozostaje nic innego jak złożyć apelację od takiego wyroku.
Spieszę przy tym z wyjaśnieniem, że apelacja jest powszechnie stosowanym środkiem, z którego prawie zawsze korzysta strona niezadowolona z wyroku pierwszej instancji i gdyby środek ów nie był skuteczny, to nie byłby tak często wykorzystywanym. Zatem spokojnie, pierwszy wyrok to nie koniec świata!
Stanowisko sądu w takim przypadku uznać należy za błędne, co spotkać się winno ze stosowną zmianą rozstrzygnięcia na korzyść kredytobiorcy przez sąd wyższej instancji. Należy przy tym pamiętać, że SKD w przestrzeni sądowej stanowi wciąż bardzo świeży temat i z rozbieżnymi wyrokami należy się liczyć w tym początkowym okresie.
Mnie nie pozostaje nic innego jak tylko odwołać się przy tej okazji do jakże zbliżonych spraw frankowych, które przecież w swym początkowym okresie były w większości rozstrzygane na korzyść banków i dopiero tzw. sprawa Dziubaków (wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 03 października 2019 r. C‑260/18) pozwoliła przechylić szalę zwycięstwa na stronę kredytobiorców, a Sądy masowo zaczęły unieważniać umowy kredytowe.
Odwet banków
No tak, ja tu wystosuję do banku oświadczenie o skorzystaniu z SKD, a ten w odpowiedzi nakaże mi zwrócić całość kredytu wraz z odsetkami oraz pozostałymi kosztami jednorazowo i to natychmiast. Czy zatem nie strzelę sobie w stopę tą całą sankcją kredytu darmowego?
Nic bardziej mylnego!
Zauważyć należy, że istota SKD sprowadza się nie do tego by „wysadzać w powietrze” całą umowę kredytową lub pożyczkową lecz tylko tę jej część, która narusza przepisy o ochronie konsumenta z jednoczesnym utrzymaniem pozostałej części umowy w mocy. Innymi słowy umowa w dalszym ciągu będzie obowiązywać (oczywiście nie dotyczyć to będzie umów już spłaconych w całości) lecz w okrojonym kształcie poprzez wyeliminowanie z jej treści tych postanowień umownych, które określały zarówno koszty umowne należne bankowi jak i ich wysokość.
No ale przecież bank może się „zdenerwować” i wypowiedzieć umowę w trybie natychmiastowym.
Należy postawić sprawę jasno, nie ma w prawie czegoś takiego jak swoista wendeta czy też zemsta na drugiej stronie zobowiązania dlatego, że ta postanowiła skorzystać z przysługującego jej prawa. To czy kredytobiorca bierze na siebie biernie wszystkie wady umowy czy też czyni starania im przeciwdziałające – co oczywiście nie musi podobać się drugiej stronie umowy – dla realizacji umowy nie ma znaczenia. W dalszym ciągu umowa przecież obowiązuje, w tym – do czasu rozstrzygnięcia sądowego – jej wszystkie postanowienia. W takim razie aby mogło dojść do skutecznego wypowiedzenia jej przez bank, musiałyby się ziścić te warunki, które uprawniałyby bank do tego. Jak nie trudno się domyślić, jedną z podstawowych i najczęściej jedynych przyczyn wypowiedzenia umowy i postawienie w stan natychmiastowej wykonalności reszty ciążącego na kredytobiorcy obowiązku spłaty należności, jest zaprzestanie płatności rat kredytu lub pożyczki. Dopóki kredyt/pożyczka jest spłacana dopóty bank będzie właściwie pozbawiony możliwości wypowiedzenia umowy.
Dodać przy tym należy jeszcze jeden istotny aspekt. Otóż banki, czy też szerzej wszelkie instytucje udzielające kredytów i pożyczek, są w naturalny sposób zainteresowane przede wszystkim ciągłym obowiązywaniem i realizowaniem umów kredytowych/pożyczkowych. To z nich bowiem czerpane są dochody w postaci odsetek czy prowizji. Zatem, kiedy kredyt lub pożyczka są systematycznie regulowane przez kredytobiorcę, wtedy bank nie będzie miał faktycznych możliwości wymagania natychmiastowej spłaty reszty zadłużenia, czy też wypowiedzenia umowy. Los umowy kredytowej w takim przypadku determinowany jest chłodną kalkulacją, a nie osobistymi uprzedzeniami. W przeciwieństwie do kredytobiorcy, bank traktuje zawsze relacje z klientami wyłącznie biznesowo i nie kieruje się emocjami.
Czy to się w ogóle opłaca?
Zawsze decyzja o skorzystaniu z sankcji kredytu darmowego, czy też szerzej o próbie wzruszenia umowy, musi zostać poprzedzona kalkulacją dotyczącą ewentualnych korzyści oraz ryzyk, jakie się z tym wiążą.
Niewątpliwą korzyścią w sytuacji gdy umowa faktycznie zawierać będzie wspomniane powyżej wady będzie obniżenie zadłużenia o koszty należne bankowi. Odsetek i prowizji może bowiem okazać się, że w ostatecznym rozrachunku będzie kilkanaście albo nawet i kilkadziesiąt procent wartości udzielonego kredytu lub pożyczki. To sporo biorąc pod uwagę to, że w.w. Ustawa wyznacza górną granicę kredytów konsumenckich na wartość 255 tys. złotych. Zatem wizja wyeliminowania kosztów banku z zaciągniętego kredytu jest nader kusząca i niewątpliwie uprawniająca do co najmniej pochylenia się nad nią.
Z drugiej zaś strony nie żyjemy przecież w przestrzeni gdzie pewność i stałość prawa są wartościami bezgranicznie obowiązującymi. Z ewentualnym niekorzystnym wyrokiem należy się z liczyć bowiem w naszym porządku prawnym nie istnieje prawo precedensu, który wyznacza dalszy kierunek orzecznictwa, tak jak ma to miejsce w krajach anglosaskich. W Polsce decyduje za każdym razem dany Sąd (Sędzia), który wydaje wyroki zgodnie z zasadą tzw. dyskrecjonalnej władzy sędziego. A czy można po polsku? Sędzia wydając wyrok czyni to w granicach prawa, zachowując zasadę logicznego rozumowania, biorąc przy tym za podstawę swoje doświadczenie życiowe. Zawsze jednak to sędzia posiada atrybut swobodnej (nie mylić z dowolną) decyzyjności w danej sprawie.
Czy Sądy zatem mogą się mylić? Tak i przekornie powiem, że to w pewnym sensie dobrze bo wciąż zachowujemy pierwiastek ludzki w świecie tak szybko pędzącym do skomputeryzowania absolutnie wszystkich naszych czynności. Czy to jednak dobrze dla kredytobiorców? Tutaj już niekoniecznie zachowam swój optymizm i marszcząc lekko czoło stwierdzam, że to nie jest pożądana praktyka. O ile bowiem w sprawach mocno zindywidualizowanych owa swoboda oceny przez sędziego sprawy jest niejednokrotnie wyjściem z impasu prawnego, o tyle w sprawach objętych pewną powtarzalnością stanu faktycznego (takimi są niewątpliwie sprawy z umów kredytowych lub pożyczkowych sporządzanych na wzorcach) próby poszukiwania przez sędziego innego, czasem karkołomnego rozwiązania, skutkujące wydaniem wyroku całkowicie odmiennego od innych, jest zjawiskiem niepożądanym, odciskającym wyraźne piętno na opinii publicznej w zakresie poczucia stałości i pewności prawa.
Czy zatem to się w ogóle opłaca? Moim skromnym zdaniem tak. Na szczęście nie żyjemy w kraju autorytarnym, gdzie sprawowana władza sądownicza działa bez jakichkolwiek hamulców czy bezpieczników, mających za zadanie dbać o dobro obywateli, jako ogółu oraz każdego z osobna. Wyroki wydawane przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, stojąc na straży ochrony słabszych, już wielokrotnie temperowały zbyt daleko idącą swobodę sądów wytyczając przy tym nowy kierunek linii orzeczniczej.

Wojciech Nowosadzki
Najnowsze posty

Banki w popłochu wzywają do zapłaty i pozywają frankowiczów bo boją się, że nie odzyskają pieniędzy!
Od kilku miesięcy można dostrzec pewien trend w sprawach frankowych, zgodnie z którym banki zaczęły aktywizować się w zakresie dochodzenia roszczeń o...

Bank Wzywa lub Pozywa o Zapłatę? Sprawdź, Co Może Cię Zaskoczyć jako Kredytobiorcę!
Od dłuższego czasu można powiedzieć, że sytuacja frankowiczów jest w miarę ustabilizowana, a linia orzecznicza nie przejawia w tym względzie większych odchyleń.