Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

Bank Wzywa lub Pozywa o Zapłatę? Sprawdź, Co Może Cię Zaskoczyć jako Kredytobiorcę!
Od dłuższego czasu można powiedzieć, że sytuacja frankowiczów jest w miarę ustabilizowana, a linia orzecznicza nie przejawia w tym względzie większych odchyleń (wyjątek potwierdzający regułę – zobacz komentarz do Wyroku Sądu Najwyższego II CSKP 1939/22). Sądy masowo ustalają nieważność umów kredytowych zawartych przeważnie w latach 2006-2010, dopatrując się w każdej z nich tzw. postanowień abuzywnych czyli niedozwolonych. Kredytobiorcy mogą zatem liczyć co do zasady na roztoczenie nad nimi ochrony prawnej przez Państwo Polskie, co gwarantować im ma uwolnienie się od toksycznej umowy jaką zawarli z bankiem w minionych latach.
Tak się dzieje w zdecydowanej większości w przypadku tych osób, które zdecydowały się na wytoczenie sprawy bankowi o unieważnienie umowy kredytowej. Jednakże ostatnie dwa lata wskazują na zwiększoną aktywność banków w zakresie kierowania przeciwko swoim klientom powództw o zapłatę i to nie tylko w zakresie tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału ale przede wszystkim o zwrot pożyczonego kredytobiorcy kapitału kredytu wraz z odsetkami i kosztami wytoczenia procesu. Jest to zaskakujące dla kredytobiorcy bowiem ten zakłada (i słusznie!), że bank aktualnie znajduje się w posiadaniu kwoty nie tylko pożyczonej ale i nadpłaconej przez kredytobiorcę. Lata spłat rat spowodowały przecież, że tzw. kapitał udzielonego kredytu został już zwrócony więc z jakiego powodu bank domaga się zapłaty z tego tytułu i to w dodatku powiększonej o odsetki za opóźnienie?
Dlaczego więc banki mimo spłaty kredytu pozywają swoich klientów?
Powodów może być wiele i to zarówno prawnych jak też i innych. Pełnomocnicy banków działając w najlepiej rozumianym interesie swojego mocodawcy będą starali się najpełniej zrealizować prawa banków czyniąc zadość przepisom prawa i uprawnieniom z tego wynikającym. Zabezpieczenie interesu banku może przejawiać się chociażby w zminimalizowaniu odsetek jakie sąd zasądzi na rzecz kredytobiorcy ustalając nieważność umowy kredytu i nakazując zwrot pobranych od kredytobiorcy rat kredytowych. Bowiem należy pamiętać, że wytoczenie pozwu o zapłatę stanowi postawienie w stan wymagalności roszczenia nim objętego i od tego momentu bank jest teoretycznie ma prawo do naliczania odsetek. W myśl przepisu art. 455 kodeksu cywilnego „Jeżeli termin spełnienia świadczenia nie jest oznaczony ani nie wynika z właściwości zobowiązania, świadczenie powinno być spełnione niezwłocznie po wezwaniu dłużnika do wykonania.” To znaczy, że jeżeli po wytoczeniu powództwa dłużnik nie dokona zapłaty, wierzyciel będzie uprawniony do dochodzenia odsetek za opóźnienie. W przypadku gdy sąd uwzględniłby powództwo banku o zapłatę, ten mógłby kompensować należności z tytułu odsetek uprzednio zasądzone w procesie o unieważnienie umowy na rzecz kredytobiorcy z odsetkami z procesu wytoczonego przez bank. Taki wydaje się zamysł banków i ich pełnomocników w interpretacji powodów wytoczonego pozwu i często poprzedzającego go wezwania do zapłaty, jakie kredytobiorcy zaczęli masowo otrzymywać od banków.
Jest jednak inny niekoniecznie prawny przyczyna takiego stanu rzeczy. Są to pobudki natury psychologicznej, mające na celu wywołanie poczucia strachu lub niepewności po stronie kredytobiorcy, a także próba ukazania „potęgi” banku w stosunku do kredytobiorcy. Efekt ten jest uzyskiwany za pomocą tzw. pozwu typu SLAPP tj. Strategic Lawsuits Against Public Participation, czyli Strategiczne pozwy przeciwko udziałowi społecznemu. Taki pozew z góry nastawiony jest na przegraną najczęściej z uwagi na brak podstaw prawnych do jego wytoczenia, niemniej nie to jest w nim istotne a to, że ma za zadanie wywołać efekt zmrożenia, ucieszenia osoby lub osób, przeciwko którym został on wytoczony. Na tę praktykę w sposób bezprecedensowy wskazał niedawno Sąd Okręgowy w Płocku w wyroku z 13 sierpnia 2024 r. (I C 1083/24), gdzie do SLAPP-ów porównano kontrpowództwa banków przeciwko tzw. frankowiczom. Trzeba bowiem zaznaczyć, że przecież banki bez trudu mogą skorzystać z zarzutu potrącenia już na etapie postępowania o unieważnienie umowy kredytowej i zaspokoić najczęściej w pełni swoje roszczenie o zwrot udzielonego kapitału i tym samym wyeliminować konieczność pozywania o to kredytobiorców. Jednak z jakiegoś powodu tego nie robią doprowadzając do sytuacji, w której toczą się równolegle dwa postępowania sądowe, o ustalenie nieważności umowy kredytowej wytoczone przez kredytobiorcę oraz o zapłatę wytoczone przez bank.
Trudno zatem nie dopatrzyć się w działaniach banków praktyki nierozsądnej, z prawnego punktu widzenia, gdzie powództwo o zapłatę w łatwy sposób będzie można unicestwić podniesieniem przez pozwanego kredytobiorcę zarzutem potrącenia. Jeżeli pozwany kredytobiorca zgłosi ów zarzut w odpowiedzi na pozew to sąd winien zastosować regułę z przepisu art. 101 kpc, zgodnie z którą „Zwrot kosztów należy się pozwanemu pomimo uwzględnienia powództwa, jeżeli nie dał powodu do wytoczenia sprawy i uznał przy pierwszej czynności procesowej żądanie pozwu”.
Czego zatem można się spodziewać po ataku ze strony banku?
Finalnie więc w takiej sytuacji powództwo banku zostanie formalnie uwzględnione ale bez jakiejkolwiek negatywnej konsekwencji dla pozwanego kredytobiorcy.
W praktyce jednak do przedstawionego powyżej finału w cale nie musi dojść np. z tego powodu, że w między czasie bank cofnie powództwo (tak często się dzieje – o tym pisałem tutaj), jednakże nie o kwestie formalne czy nawet koszty procesu tutaj się rozchodzi, a o efekt psychologiczny, jakie samo wytoczenie powództwa przeciwko kredytobiorcy przyniesie. Pokaz siły banku i całkowity brak skruchy przy jednoczesnej pewności siebie mają wywołać poczucie strachu nie tylko u pozwanego kredytobiorcy ale przede wszystkich u tych, którzy do tej pory nie zdecydowali się na wytoczenie sprawy sądowej o unieważnienie umowy frankowej. To działanie wyjątkowo aroganckie, by nie powiedzieć bezczelne ale niestety prawnie dopuszczalne i z tym przyjdzie się jeszcze zmierzyć nie jednemu kredytobiorcy. Praktyka jednak jest po ich stronie i poza chwilowym poczuciem lęku kredytobiorca może słusznie oczekiwać właściwego rozstrzygnięcia jego sprawy przez sądy, które coraz wyraźniej dostrzegają zwyczajną niegodziwość i bezzasadność wysuwanych przez banki roszczeń.
Sugeruję, by po otrzymaniu czy to wezwania do zapłaty od banku czy też korespondencji z sądu zawierającej pozew, udać się bezzwłocznie do doświadczonego prawnika by ten nakreślił plan działania i skutecznie zareagował w Państwa imieniu.

Wojciech Nowosadzki
Najnowsze posty

Banki w popłochu wzywają do zapłaty i pozywają frankowiczów bo boją się, że nie odzyskają pieniędzy!
Od kilku miesięcy można dostrzec pewien trend w sprawach frankowych, zgodnie z którym banki zaczęły aktywizować się w zakresie dochodzenia roszczeń o...

Bank Wzywa lub Pozywa o Zapłatę? Sprawdź, Co Może Cię Zaskoczyć jako Kredytobiorcę!
Od dłuższego czasu można powiedzieć, że sytuacja frankowiczów jest w miarę ustabilizowana, a linia orzecznicza nie przejawia w tym względzie większych odchyleń.